W przypadku pogody wybiera Słowenię, ale w kwestii kuchni bez zastanowienia opowiada się za Polską. – Polacy potrafią świetnie gotować. Wasze dania wynagradzają mi nie najlepszą aurę – uśmiechał się Matej Kok, słoweński przyjmujący zespołu z Będzina.
MKS to pierwszy zagraniczny klub w karierze niespełna 21-letniego zawodnika, jednak zmiana otoczenia nie miała większego wpływu na jego adaptację.
Czuję się świetnie, to miasto nie różni się specjalnie od mojego. Będzin nie jest duży, więc poznawanie go idzie mi dość sprawnie. Ludzie są tutaj dla mnie bardzo mili, lecz i w Słowenii obcokrajowców traktuje się równie przyjaźnie. W Polsce bardzo charakterystyczny jest uścisk dłoni na powitanie lub pożegnanie, choć u nas ten gest nie jest tak często okazywany.
Zawodnik nie ukrywał, że gdyby mógł, to do Polski razem ze sobą zabrałby... pogodę.
Nie jestem przyzwyczajony do tak często padającego deszczu, lecz nie mam na niego wpływu. Tęsknię za słońcem i mam nadzieję, że wkrótce zaświeci ono nad Będzinem.
Matejowi Kokowi wprawdzie nie udało się przywieźć do naszego kraju promieni słonecznych, choć niewykluczone, że po zakończeniu sezonu uda mu się wywieźć z niego.. żurek i pierogi.
Cały czas jestem pod ogromnym wrażeniem tych dań. Żurek jest rewelacyjną zupą, a pierogi dosłownie skradły moje podniebienie. Uwielbiam polską kuchnię.
W wolnych chwilach przyjmujący MKS-u zaznajamia się z nowym językiem. Naukę rozpoczął od kilku podstawowych słów, ale codziennie uczy się kolejnych.
Mam szczęście, że Wasz język jest troszkę podobny do słoweńskiego, jednak nie ukrywam, że na początku miałem problem ze zrozumieniem nawet najprostszych słów. Te najtrudniejsze są aż niemożliwe do powtórzenia, zwłaszcza gdy ktoś wypowiada je bardzo szybko.
Fot. Wojtek Borkowski / FOTOBORKOWSCY