Przed meczem z Jastrzębskim Węglem na zwycięstwo będzińskich siatkarzy stawiało niewielu. Przed spotkaniem z Asseco Resovią Rzeszów historia się powtarza, choć będzinianie ponownie spróbują zaprzeczyć tabeli. - Cieszę się, że presja faworyta nie spoczywa na nas - mówił Bartłomiej Grzechnik, środkowy MKS-u.
Sądzisz, że dłuższa przerwa w lidze wpłynie na Was korzystnie? Wprawdzie macie więcej czasu na trening i regenerację, ale czy nie wybije Was to z rytmu meczowego?
Myślę, że nie. Dłuższa przerwa, takim zespołom jak nasz, na pewno się przyda. Dzięki niej możemy na spokojnie popracować, zgrać się, poprawić słabsze i doskonalić mocniejsze elementy, a przy tym ciężej potrenować w siłowni.
Na ubiegłotygodniowych trenigach często powracaliście do zwycięskiego meczu z Jastrzębskim Węglem? Z pewnością atmosfera w Waszej szatni, po wygranej nad pretendentem do medalu, znacznie się poprawiła...
Na pierwszych zajęciach, po trzydniowym odpoczynku, wróciliśmy wspomnieniami do meczu, rozmawialiśmy na jego temat, ale za chwilę już nikt nie będzie o nim pamiętać. Koncentrujemy swoją uwagę na przygotowaniach do spotkania z Asseco Resovią Rzeszów. Na pewno atmosfera w szatni po każdym zwycięstwie jest lepsza, przecież nikt nie lubi cieszyć się z porażki.
Spodziewasz się, że Resovia pod wodzą trenera Andrzeja Kowala zagra u siebie dużo lepiej, niż w meczach z ONICO Warszawa i Aluronem Virtu Wartą Zawiercie za czasów Roberto Serniottiego? Czy rzeszowianie są w stanie przegrać na własnym terenie po raz trzeci z rzędu?
Zobaczymy, to okaże się po spotkaniu, gdyż wszystko zweryfikuje boisko. Jednak nie ulega wątpliwości, że Resovia jest mocnym zespołem, a jednocześnie faworytem sobotniego meczu, z czego bardzo się cieszę, ponieważ bez dodatkowej presji będzie nam się grać łatwiej.
Foto: Wojtek Borkowski