Dla Rafała Faryny piątkowe spotkanie w Radomiu będzie z gatunku tych szczególnych. Jest wychowankiem Czarnych i chciałby się pokazać z jak najlepszej strony w dobrze sobie znanym otoczeniu. - Jeśli trener da mi szansę, zrobię wszystko, by pomóc kolegom w zwycięstwie! - mówił atakujący MKS-u Będzin.
W piątek, o ile tak zdecyduje trener Stelio DeRocco, atakujący będzie zdawać kolejny egzamin z siatkarskiej dojrzałości. W zagłębiowskim klubie ciężko pracuje na swoją szansę, ale nie ma tu łatwo, gdyż pierwszym atakującym jest Rafael Araujo, który w przegranym meczu z Cuprum Lubin zdobył aż 23 punkty.
W Radomiu Rafał Farynę oglądać będzie liczne grono znajomych, a także rodzina. - Rzeczywiście, rodzina, przyjaciele, znajomi przyjdą na ten mecz, ale żadnego stresu nie będzie – zapewnił zawodnik. - O to się nie boję... Byłoby bardzo miło, gdybym zagrał i gdybyśmy wygrali to spotkanie, a jest to całkiem realna sprawa. Wcześniej przeciwko swojemu macierzystemu klubowi nie grałem, byłem na wypożyczeniach w klubach I ligi. nie licząc naszego meczu z pierwszej rundy w Sosnowcu, gdzie miałem krótkie wejście. Przegraliśmy wówczas 1:3, więc będzie okazja do rewanżu – przekonywał rozmówca.
Hala MOSiR w Radomiu jest specyficzna, rywale niespecjalnie lubią w niej grać. - To jedna z najniższych i najmniejszych hal w PlusLidze. Bardzo mały obiekt, w którym ciężko się gra drużynom przyjezdnym. Dodatkowo jest bardzo gorąca atmosfera na trybunach, kibice wypełniają ją szczelnie do ostatniego miejsca. Naprawdę jest tam gorąco. Mam szacunek dla kibiców z Radomia, ale teraz gram dla MKS-u i tylko to się liczy - tłumaczył atakujący.
Do piątkowego starcia będzinianie przystąpią po porażce z Cuprum. Zawodnicy bardzo mocno przeżyli to niepowodzenie. - Na pewno jest w nas złość sportowa po tym meczu. Pierwszy set wygrany, drugi przegrany po walce, ale po 10-minutowej przerwie dopadł nas kryzys i już do końca nie potrafiliśmy się podnieść. Jesteśmy teraz bardzo mocno zmobilizowani, by udowodnić sobie i kibicom, że potrafimy wygrywać. Gdybyśmy wygrali w Radomiu, cieszyłbym się podwójnie. Wywodzę się z tego miasta i kocham Radom, ale gram teraz dla klubu z Będzina - zakończył siatkarz.
Foto: Wojtek Borkowski