W derbach z GKS-em Katowice Bartłomiej Grzechnik zdobył 14 punktów, prezentując dobrą siatkówkę. Satysfakcja była jednak tylko częściowa, gdyż spotkanie padło łupem katowiczan. - Nie patrzę na statystyki, liczy się to jak zagrał zespół – przyznaje środkowy będzińskiego bloku.
W niedzielę Bartłomiej Grzechnik świetnie czytał grę rywali, zatrzymując ich sześciokrotnie, dzięki czemu stał się drugim najlepiej blokującym zawodnikiem 20. kolejki PlusLigi. - Liczy się drużyna. Najważniejsze jest to, jak wszyscy zagrają, jak zagra zespół jako całość. Cieszę się, że pokazałem się z dobrej strony, jednak końcowy wynik nie jest zadowalający. Dla nas najważniejsze było zwycięstwo i tego celu nie zrealizowaliśmy – przyznaje ze smutkiem zawodnik.
Będzinianie byli bliscy wygrania prestiżowych derbów województwa śląskiego, wygrywając początkowo kilkoma punktami w tie-breaku, choć finalnie to rywale cieszyli się z wygranej. Dlaczego tak się stało? - To trudne pytanie. Uważam, że popełniliśmy za dużo błędów własnych. Rzeczywiście prowadziliśmy w piątym secie, byliśmy blisko końcowego zwycięstwa, lecz czegoś nam zabrakło w końcówce. Rywal był absolutnie w naszym zasięgu, a mecz do wygrania. W ogóle, trudno to skomentować. Została w nas sportowa złość i mam nadzieję, że w następnym spotkaniu ta złość przełoży się na korzystny wynik sportowy – uważa siatkarz.
Przed drużyną z Będzina sobotnia konfrontacja z Treflem Gdańsk (początek o godz. 18.00), szczególnie ważna dla gospodarzy. Co środkowy MKS-u sądzi o aktualnym zdobywcy Pucharu Polski? Których siatkarzy ceni najbardziej? - To niewątpliwie bardzo dobry zespół, który jest na fali. Chcemy oczywiście z nim wygrać, ale musimy zagrać bardzo dobrze, by tak się stało. Będziemy ciężko pracować, nie mamy zresztą innego wyjścia. Na pewno imponuje mi Damian Schulz, mający świetny sezon. Chciałbym także wspomnieć o Tylerze Sandersie i Piotrku Nowakowskim – kończy swoją ocenę Bartłomiej Grzechnik.