Dopiero tie-break rozstrzygnął losy będzińsko-olsztyńskiej konfrontacji, z której zwycięsko wyszli siatkarze Indykpolu. Mimo przegranej MKS pozostawił po sobie dobre wrażenie, zdobył punkt, dzięki któremu awansował na dwunaste miejsce w tabeli.
Rozpoczęło się fantastycznie, bo od wygranej gospodarzy w premierowej partii 25:20. Duża w tym zasługa Rafaela Araujo, kapitalnie spisującego się w ataku ze skrzydeł. Świetnie funkcjonował też będziński blok, który wykluczył z efektywnej gry przede wszystkim Aleksandra Śliwkę. Goście popełnili sporo błędów własnych, znajdujących swe odzwierciedlenie w końcowym wyniku pierwszego seta.
W drugim secie role odwróciły się i tym razem to, podrażniony przegraną w poprzedniej odsłonie, Indykpol wiódł prym w grze. Choć kilkakrotnie odskakiwał na dwa, trzy punkty, to jednak będzinianie odrabiali straty. Równo było do stanu 17:17. Następnie rywale znów odskoczyli, ale tym razem podopieczni Stelio DeRocco nie byli już w doprowadzić do remisu. Piłkę setową „Akademikom” dał atak Wojciecha Włodarczyka, a zwycięstwo zapewniło autowe uderzenie Rafaela Araujo.
WYNIKI 8. KOLEJKI PLUSLIGI – KLIKNIJ TUTAJ
O trzeciej partii można powiedzieć tylko tyle, że się odbyła. Indykpol od początku do końca kontrolował przebieg boiskowych wydarzeń i w pełni zasłużenie zwyciężył 25:13.
Pierwsza połowa czwartego była wyrównana, gdyż żaden z zespołów nie mógł odskoczyć na więcej niż dwa punkty. Z biegiem czasu miejscowi doszli jednak do głosu (18:14), grając na dobrym poziomie w każdym elemencie. Niesieni dopingiem swoich kibiców wygrali 25:22. Olsztynianie wcześniej obronili trzy piłki setowe.
W tie-breaku stroną wiodącą byli siatkarze z Warmii i Mazur, którzy bardzo szybko, m.in. za sprawą wysokiej skuteczności w ataku czesko-argentyńskiego duetu Jan Hadrava/Ezequiel Palacios, objęli okazałe prowadzenie (8:4). Po zmianie połów obraz gry nie zmienił się. Indykpol zdołał jeszcze powiększyć przewagę do dziewięciu punktów (15:6).
TABELA PLUSLIGI – KLIKNIJ TUTAJ
Po spotkaniu trener Stelio DeRocco przyznał, że najważniejsze dla jego zespołu jest złapanie stałego rytmu gry.
– Proces powstawania drużyny wymaga dużo czasu, nieraz bólu, a także cierpienia. Pracuję z grupą osób, która nigdy nie zrezygnuje z dążenia do doskonałości, rozwoju indywidualnego i zespołowego – mówił szkoleniowiec. – Przeciwko Indykpolowi popełniliśmy zbyt dużo błędów, nie wykorzystując okazji na wygranie tego meczu. Cieszę się, że po wysoko przegranym trzecim secie powróciliśmy do gry i pokazaliśmy charakter w czwartej partii. Zdobyty punkt jest dla nas bardzo cenny, jestem przekonany, że będzie miał znaczenie w klasyfikacji końcowej – dodał Kanadyjczyk.
W tym sezonie MKS rozegrał trzy mecze w roli gospodarza. W każdym z nich zdobył przynajmniej punkt.
19 listopada będzinianie rozegrają wyjazdowe spotkanie w Częstochowie (godz. 17.00), a tydzień później w Sosnowcu podejmą BBTS Bielsko-Biała (godz. 18.00).
STATYSTYKI Z MECZU – KLIKNIJ TUTAJ
MKS Będzin – Indykpol AZS Olsztyn 2:3 (25:20, 22:25, 13:25, 25:22, 6:15)
MKS: Waliński (11 pkt), Roberts (6), Kozub (3), Ratajczak (8), Rejno (10), Araujo (22) i Potera (libero) oraz Seif (1), Peszko (8), Russell (1)
Indykpol: Hadrava (21), Pliński (6), Zniszczoł (10), Śliwka (5), Woicki (2), Włodarczyk (10) i Żurek (libero) oraz Kochanowski, Boswinkel (1), Makowski, Buchowski (10), Palacios (8)
MVP: Hadrava (Indykpol)
Sędziowali: Agnieszka Michlic, Maciej Maciejewski
Widzów: 1400