- Mamy problem z naszą grą - przyznał Marcin Waliński, jeden z najlepszych przyjmujących w poprzednim sezonie PlusLigi. W obecnych rozgrywkach popularny „Kipek" i jego koledzy z drużyny przegrali oba mecze ligowe, co wywołało lekkie zaniepokojenie wśród kibiców MKS-u.
Kryzys to może za mocne słowo, mając na uwadze dopiero początek sezonu w PLPS. Faktem jednak jest, że nie możecie "odpalić"... Dlaczego?
Bez przesady z tym kryzysem. Nie uważamy w żadnym wypadku, że mamy kryzys. To dopiero dwa mecze, ale faktem jest, że nie potrafimy grać punkt za punkt, albo też wykorzystywać przewag. Tak jak to było w czwartym secie meczu z Czarnymi, gdy prowadziliśmy 14:12, a potem rywale zdobyli siedem punktów z rzędu. To coś dziwnego i naprawdę trudno to racjonalnie wytłumaczyć.
Analizując Waszą grę wychodzi jak na dłoni, że jest problem z przyjęciem i zagrywką. Te dwa elementy nie funkcjonują za dobrze.
W pierwszym secie meczu z Czarnymi graliśmy punkt za punkt i Wojtek Żaliński poszedł na zagrywkę. Utrudnił nam na tyle przyjęcie, że nie zdołaliśmy tego perfekcyjnie przyjąć. Potem już nasza gra się posypała. Są takie dni, takie mecze, że bardzo chcesz, ale nie wychodzi.
W poprzednim sezonie MKS Będzin był groźny dla najlepszych, potrafiliście wygrywać z czołówką PlusLigi. Może potrzebujecie teraz silniejszego teoretycznie rywala, by się wreszcie przełamać?
Wydaje mi się, że nie o to chodzi. Wszystko się dzieje po naszej stronie. Mamy problem z naszą grą. Jeżeli pewne sytuacje boiskowe byśmy lepiej rozegrali to z pewnością byłoby inaczej. Generalnie każdy zespół jest do ugryzienia, niezależnie od tego, czy jest to rywal z czołówki, czy też nie. Wszystko się dzieje na boisku, tam jesteśmy w stanie wiele zrobić.
Może drużynie potrzebne jest spotkanie integracyjne, by wzmocnić morale?
Z tym nie mamy problemów, dogadujemy się bardzo dobrze. W naszym wypadku chodzi tylko o elementy czysto siatkarskie. Przegrywamy w niuansach, a czasami powinno iść jak z płatka...
Kibice czekają na Wasze pierwsze zwycięstwo w sezonie. W sobotę gracie wyjazdowe spotkanie z Łuczniczką Bydgoszcz, rywalem raczej niewygodnym, z którym przegraliście oba spotkania w poprzednim sezonie. Jesteście w stanie odwrócić kartę?
Jeżeli chodzi o Bydgoszcz to chcielibyśmy przede wszystkim zagrać dobry mecz. W tym sezonie liga nie wybacza, nie ma zmiłuj się... Po prostu, musimy wyjść na parkiet i zagrać swoją siatkówkę. Im mniej błędów popełnimy, tym lepiej dla nas.
Mecz w Bydgoszczy będzie dla Ciebie kolejną grą sentymentalną. Wszak pochodzisz z tego regionu.
W naszym zawodzie nie ma miejsca na sentymenty. Można powiedzieć, że Bydgoszcz to jest moje miasto rodzinne. Tam się osiedliłem z żoną i dzieckiem, a na meczu z pewnością będzie moja rodzina, przyjaciele, znajomi. Wszyscy oni będą nas dopingować, pomagać, byśmy wreszcie wygrali pierwszy mecz w sezonie.
Foto: W. Borkowski