Siatkarze z Będzina wygrali po raz trzeci w tym sezonie, pokonując po dramatycznym spotkaniu, w którym nie brakowało zwrotów akcji Espadon Szczecin 3:2. Największy wkład w zwycięstwie za dwa punkty miał Marcin Waliński, wybrany MVP meczu.
Strach przed Araujo!
Przed wyjazdem do Sosnowca szczecinianie mieli wspólny trening z Berlin Recycling Volley. Niemcy mieli pozorować grę zespołu z Zagłębia Dąbrowskiego. - Nie brakuje nam grania, ale miło jest potrenować czasami nie między sobą, tak jak na co dzień, a z żywym rywalem, żywym przeciwnikiem. W drużynie z Berlina i Będzina jest wiele analogii, między innymi to, że posiadają leworęcznych atakujących, którzy potrafią bardzo wysoko łapać piłkę. Trening z BRV pomógł nam przygotować się do tego, jak będziemy grali przeciwko Rafaelowi Araujo – zdradził przed spotkaniem Michał Gogol, szkoleniowiec Espadonu. Mimo, że wspomniany Araujo miał ostatnio słabsze momenty, to jednak strach przed Brazylijczykiem miał wielkie oczy.
W pierwszym secie Brazylijczyk zdobył pięć punktów i wspólnie z Marcinem Walińskim starali się przełamać szczelny blok Espadonu. We dwójkę w siatkówce niewiele można zdziałać, więc nic dziwnego, że to szczecinianie bardzo szybko odskoczyli na 20:13, zapędzając gospodarzy do narożnika. Ostatni punkt w tej partii sprytnym atakiem ze środka zdobył Bartosz Gawryszewski.
Będzinianie, po silnym ciosie, jaki zainkasowali w Iinauguracyjnej odsłonie, szybko doszli do siebie i w kolejnej mieli zdecydowanie lepsze przyjęcie i zdecydowanie większą skuteczność w ataku. Dość długo nie byli jednak w stanie przełamać Espadonu, który w pewnym momencie wysforował się na 18:15. Zmiana scenariusza nastąpiła, gdy Artur Ratajczak zablokował Marcina Wikę, wyprowadzając swój zespół na 22:21. Wika, najlepiej punktujący we wcześniejszych spotkaniach gracz Espadonu, kolejną czapę dostał w samej końcówce, co wprowadziło nerwową atmosferę w szeregach gości. Decydujący atak wykonał, jakżeby inaczej, Araujo, którego słusznie obawiał się przed meczem trener szczecinian.
W sojuszu z kibicami!
Trener Stelio DeRocco, tak jak w poprzednich spotkaniach, musiał rotować składem wprowadzając do gry zmienników. Dobre wrażenie pozostawił po sobie Mateusz Kowalski, mający na środku siatki kilka udanych akcji. Trzeba dodać, że po przeciwnej stronie siatki bardzo wysokie wymagania postawili środkowym MKS-u Justin Duff i Bartosz Gawryszewski, którzy mieli wysoką skuteczność swoich akcji.
Trzeciego seta będzinianom nie udało się wygrać, mimo że cały czas deptali rywalowi po piętach i dopiero w samej końcówce pozwolili mu odskoczyć na 24:21. Ostatni punkt dla Espadonu to nic innego jak demonstracja siły – zbicie Bartłomieja Klutha było tak silne, że piłka prawie zrobiła dziurę w parkiecie. Dodajmy, że Kluth był najlepiej punktującym graczem po trzech setach, mając na koncie trzynaście "oczek".
Determinacja i ogromne serducho – to waśnie dzięki nim gospodarze nie tylko wygrali czwartego seta, ale także całe spotkanie. W tie-breaku gospodarze szybko uciekli na 9:6, imponując dobrym przyjęciem i blokiem. Gdy Artur Ratajczak mocnym zbiciem na środku siatki zakończył spotkanie, w sosnowieckiej hali zapanowała nieopisana radość. Na to zwycięstwo będzinianie ciężko zapracowali, mając niezłomnego sojusznika w kibicach.
MKS Będzin – Espadon Szczecin 3:2 (15:25, 28:26, 22:25, 25:23, 15:12)
- MKS: Kozub (2), Waliński (19), Ratajczak (8), Araujo (20), Jordanow (10), Grzechnik (2), Potera (libero) oraz Seif (6), Peszko (1), Faryna (2), Kowalski (10), Kok
- Espadon: Tervaportti (6), Wika (6), Gawryszewski (10), Malinowski (2), Ruciak (13), Duff (13), Mihułka (libero) oraz Kluth (22), Menzel.
- MVP: Waliński (MKS)
- Sędziowali: Maciej Kolendowski (Kraków), Mariusz Gadzina (Strzyżów).
- Widzów: 1150.
Przebieg meczu:
- I set: 4:5, 8:10, 10:15, 13:20, 15:25
- II set: 5:4, 10:9, 14:15, 19:20, 24:25, 28:26
- III set: 2:5, 6:10, 11:15, 20:19, 22:25
- IV set: 5:4, 6:10, 14:15, 16:20, 25:23
- V set: 5:2, 10:8, 15:12.