Podopieczni Zbigniewa Syguły doznali pierwszej porażki we własnej hali w bieżącym sezonie. Będzinianie po dość dziwnym meczu przegrali z Jastrzębskim Węglem 2:3.
Spotkanie rozpoczęło się po myśli gospodarzy, którzy po dwudziestu minutach prowadzili 1:0 (25:18). Wszyscy mieli nadzieję, że w kolejnych setach będzie podobnie, jednak w poczynaniach gospodarzy coś się zacięło.
Widoczny był brak jakości w grze u Sławomira Kwaśnego, który w ostatnim tygodniu ciężko trenował i z Plus, i z Młodą Ligą. W ataku robił, co mógł Patryk Korpal, dwoił się Dawid Żłobecki, lecz to nie wystarczyło. Gra MKS-u była szarpana, brakowało w niej płynności i stabilizacji.
W drugiej partii miejscowi przegrali do 23, choć wybronili dwie piłki setowe. W trzeciej ulegli do 25, mimo iż wygrywali 22:20.
Czwarta odsłona przypominała pierwszą, MKS wysoko prowadził i pewnie zwyciężył do 17. W tie-breaku sytuacja na boisku zmieniła się całkowicie. Jastrzębianie szybko przejęli inicjatywę, a przy zmianie stron wygrywali już 8:4. W całej partii zwyciężyli do 9.
Goście nie rozegrali rewelacyjnego meczu, ale na pewno trzeba ich pochwalić za grę blokiem.
Po czterech seriach spotkań będziński zespół plasuje się na drugim miejscu w tabeli grupy B z siedmioma punktami na koncie. Do prowadzącej ZAKSY Kędzierzyn-Koźle traci dwa „oczka”.
Następne spotkanie nasza drużyna rozegra dopiero 15 listopada w Częstochowie z AZS-em.
MKS Będzin – Jastrzębski Węgiel 2:3 (25:18, 23:25, 25:27, 25:17, 9:15)
MKS: Kwaśny (4 pkt), Wikło (1), Korpal (22), Metrycki (7), Żłobecki (17), Raciborski (7) i Zając (libero) oraz Rączka (6)