Czterech setów potrzebowali będzińscy siatkarze do pokonania AZS-u Częstochowa. W Rędzinach wygrali 3:1 i powrócili na pozycję wicelidera! W sobotę mecz na szczycie!
W zasadzie nasi zawodnicy powinni wygrać to spotkanie w trzech setach. Zaczęli znakomicie i po jedenastu wymianach prowadzili 7:4. Wówczas wystarczyło grać punkt za punkt i dowieźć prowadzenie do końca. Oczywiście – łatwo powiedzieć, trudniej zrealizować. „Akademicy” w miarę upływu czasu odrobili straty i przejęli inicjatywę na boisku (14:12). Wówczas to MKS gonił wynik i dogonił, a nawet był na ponownym prowadzeniu (16:15). W końcówce to jednak rywale doszli do głosu, grali skuteczniej i wykorzystywali błędy zagłębiowskiej drużyny. Wygrali pewnie 25:20.
W drugiej partii dominacja MKS-u nie podlegała już żadnej dyskusji. Będziński zespół rozpoczął rewelacyjnie i seriami punktował gospodarzy. Nasi siatkarze wygrywali 5:3, a po kilku kolejnych akcjach ich przewaga wzrosła do siedmiu „oczek” (10:3). To był dopiero początek możliwości będzinian, którzy po chwili popisali się fantastyczną serią, dziewięciu punktów zdobytych z rzędu (z 11:5 na 20:5!). W końcówce seta zwrotu akcji już nie było, MKS zmiażdżył AZS 25:8!
W trzeciej odsłonie podopieczni Zbigniewa Syguły także dyktowali warunki gry, powiększając konsekwentnie swoją przewagę (7:4, 11:7, 18:11, 25:15).
Po srogim laniu w dwóch poprzednich setach gospodarze chyba mieli już dość. Zwłaszcza, że w czwartej części meczu również musieli uznać wyższość MKS-u. Rozpędzony One Team ani myślał się zatrzymywać, regularnie punktował „Akademików” i ponownie zwyciężył do 15!
Pomimo przegranego seta, będzinianie w całym spotkaniu zdobyli aż o 32 małe punkty więcej od AZS-u!
AZS Częstochowa – MKS Będzin 1:3 (25:20, 8:25, 15:25, 15:25)
MKS: Kwaśny (8 pkt), Wikło (5), Korpal (19), Metrycki (6), Żłobecki (18), Raciborski (10) i Rajfura (libero) oraz Rubel, Kamiński, Zych (1)