Nasi siatkarze mają patent na stołecznych „Inżynierów”. W środę po raz drugi w tym sezonie będzinianie pokonali podopiecznych Jakuba Bednaruka, tym razem uczynili to w pięciu setach.
To było bardzo zacięte spotkanie. W pierwszym, drugim, trzecim i czwarta secie wygrana którejkolwiek z drużyn była najniższa z możliwych, czyli dwupunktowa. Mało tego, w drugiej i czwartej partii o zwycięstwie decydowała gra na przewagi.
Przebieg inauguracyjnej odsłony był bardzo falujący. MKS, m.in. za sprawą świetnych ataków Mateusza Piotrowskiego i asa serwisowego Jakuba Peszko, szybko objął prowadzenie 5:1, ale już na przerwie technicznej przegrywał 6:8. Po powrocie na boisku inicjatywę znów przejęli będzinianie, którzy doprowadzili do remisu 9:9, a następnie objęli wysokie prowadzenie 14:10, z którego cieszyli się do stanu 18:14. Następnie warszawianie rzucili się do odrabiania strat i w samej końcówce wyrównali stan rywalizacji (23:23). Więcej „zimnej krwi” zachowali jednak siatkarze z Będzina, wygrywając dwie kolejne akcje i całą partię do 23. Seta zakończył autowy atak Waldemara Świrydowicza.
W drugim secie gra do stanu 13:13 toczyła się niemal punkt za punkt. Chwilę później AZS zdobył cztery „oczka” w jednym ustawieniu i odskoczył na 17:13 i dla odmiany to podopieczni Stelio DeRocco musieli gonić wynik. Pogoń nie trwała zbyt długo, gdyż będzinianie wyrównali jeszcze przed granicą dwudziestu punktu (19:19). W końcowej fazie seta dwupunktowe prowadzenie znów wypracowali sobie gospodarze (23:21), ale do wyłonienia zwycięzcy była konieczna gra na przewagi. Zwycięsko z niej wyszli zawodnicy znad Czarnej Przemszy, którzy wygrali 27. Seta zakończył nieudany atak Michała Filipa.
Trzecia część meczu była podobna do poprzedniej, z tą różnicą że żadna z drużyn nie potrafiła odskoczyć na więcej niż dwa punkty, więc emocje w końcówce były zapewnione. O losach wygranej AZS-u (25:23) zadecydowały udane ataki Bartłomieja Lemańskiego i Michała Filipa.
Czwarta odsłona, wzorem wcześniejszych, była bardzo wyrównana. Wynik cały czas oscylował wokół remisu, a warszawianie w miarę pewne, wydawałoby się, prowadzenie objęli w końcówce (20:17). Nic bardziej mylnego, bowiem będzinianie nie dali za wygraną i tuż przed finiszem odrobili straty (23:23), a następnie piłkę setową. O wygranej znów musiała zadecydować gra na przewagi, w której najpierw popsuł zagrywkę Viacheslav Batchkala, a następnie Jakub Peszko nadział się na blok Pawła Zagumnego i miejscowi zwyciężyli do 24.
Najmniej emocji było w tie-breaku, gdzie stroną dominującą był już MKS, który przy zmianie stron wygrywał 8:4, a na finiszu miał aż o sześć „oczek” więcej od AZS-u (15:9). Najlepszym zawodnikiem tego spotkania wybrano przyjmującego MKS-u, Jakuba Peszko.
Dla naszej drużyny było to drugie zwycięstwo w bieżących rozgrywkach. Obecnie będzinianie mają na swoim koncie osiem punktów.
Udany debiut w barwach naszego zespołu odnotował Kanadyjczyk, T.J. Sanders.
FOTORELACJA Z MECZU – KLIKNIJ TUTAJ
AZS Politechnika Warszawska – MKS Będzin 2:3 (23:25, 25:27, 25:23, 26:24, 9:15)
AZS: Zagumny (7 pkt), Lemański (6), Świrydowicz (10), Samica (10), Filip (28), Łapszyński (7), Radomski (libero) oraz Wierzbowski (10) i Mikołajczak
MKS: Laane (5), Sanders (3), Batchkala (15), Gaca (8), Piotrowski (12), Peszko (15), Kaczmarek (libero) oraz Kamiński (11), Warda (1), Oczko (1), Żuk, Pawliński (8) i Stysiał (libero)
MVP: Peszko (MKS)