Od ponad dwóch tygodni 36-letni Piotr Lipiński trenuje z MKS-em Będzin, jednak w trakcie sezonu na pewno w nim nie zagra. Popularny „Lipa” cały czas poszukuje nowego klubu.
Jak to się stało, że były reprezentant Polski i czterokrotny mistrz naszego kraju przygotowuje się do rozgrywek pod okiem sztabu trenerskiego MKS-u?
- W Warszawie rozegrałem bardzo dobry sezon, może nawet najlepszy w swojej karierze. Graliśmy w większości juniorami i nikt nie spodziewał się po nas takich wyników. Po zakończeniu rozgrywek okazało się, że do Politechniki przejdzie Paweł Zagumny i zabrakło dla mnie miejsca w składzie. Miałem nadzieję, że zostanę w stolicy, pani prezes wprawdzie zapewniała mnie, że chce, abym dalej grał w Politechnice, jednak niestety wszystko wyszło zupełnie inaczej i teraz szukam klubu. W Polsce pytałem wszędzie, gdzie tylko mogłem, ale okazało się, że wszyscy mają już pozamykane kadry. Bolek Grzyb (menadżer zawodnika - wyj. red.) zadzwonił do mnie i zapytał, czy chciałbym przygotowywać się do rozgrywek w Będzinie, gdyż jest tu na razie jeden rozgrywający (Harrison Peacock przygotowuje się z reprezentacją Australii do Pucharu Świata - przyp. red.). Prezes Mariusz Korpak i trener Tomasz Wasilkowski zgodzili się, abym mógł tutaj przygotowywać się do sezonu, za co jestem im bardzo wdzięczny. Cały czas trenuję, choć jeszcze nie wiem, gdzie zagram. Być może okaże się, że wyjadę za granicę, do Włoch lub Belgii.
Za Wami już ponad dwa tygodnie wspólnych przygotowań. Jak na podstawie treningów można scharakteryzować będziński zespół?
- U chłopaków widać duży potencjał, ciężko pracują na treningach, ale dają radę. Wszystko idzie w dobrym kierunku. Agnieszka Bronisz wykonuje kapitalną robotę w siłowni, bardzo profesjonalnie podchodzi do swoich obowiązków, podobnie jak i pozostali członkowie sztabu szkoleniowego. Ten zespół składa się m.in. z zawodników, którzy nie grali jeszcze w PlusLidze, ale myślę, że MKS będzie w stanie sprawić niejedną niespodziankę w trakcie rozgrywek.
Który z zawodników powinien być kapitanem MKS-u w nowym sezonie?
- Sądzę, iż jeszcze nie wykreował się tu żaden lider, siatkarz o cechach przywódcy. Czas pokaże, kto zostanie kapitanem. Oczywiście decyzja należy do trenera, ale wydaje mi się, że Maciek Pawliński powinien nadal pełnić tę funkcję, ponieważ w poprzednim sezonie bardzo dobrze wywiązywał się z niej.
Żyjecie nie tylko siatkówką. Trenerzy zafundowali Wam paintball, gokarty i bubble-soccer.
- Dokładnie. Są to fajne formy odreagowania od ciężkiej siłowni i treningów w hali. Taka odskocznia, dzięki której mieliśmy szansę lepiej się poznać, skonsolidować. Paintball, gokarty, bubble-soccer to świetny sposób na spędzenie czasu w grupie. Jest dużo śmiechu i dobrej zabawy.
Czy udało Ci się lepiej poznać nasze miasto? Zwiedzić jakieś ciekawe miejsca?
- Osobiście jeszcze nie miałem okazji lepiej poznać Będzina. Weekendy mamy wprawdzie wolne, ale spędzam je w domu w Bydgoszczy.
Nad Brdą również funkcjonuje klub siatkarski, w którym zresztą spędziłeś już kilka sezonów. Czy zastanawiałeś się nad możliwością powrotu do Łuczniczki?
Tak. Rozmawiałem z trenerem Piotrem Makowskim, który przyznał, że ma już dwunastu ludzi do grania, a ja nie chciałbym być trzynastym lub czternastym. Poza tym zespół z Bydgoszczy wyjeżdża na obóz, a w Będzinie mam okazję potrenować w hali z piłkami.
We wrześniu naszą kadrę czeka Puchar Świata w Japonii. Jak ocenisz szansę Polaków w tym turnieju?Zwycięstwo w Memoriale Huberta Jerzego Wagnera z pewnością jest optymistycznym prognostykiem przed wylotem do Azji.
- Zgadza się. Wielkie gratulacje dla naszych chłopaków za wygraną w turnieju i za zwycięstwo z Francją, za to, że potrafili się podnieść i odwrócić losy tego meczu. Sprawdził się Dawid Konarski, z bardzo dobrej strony pokazał się Artur Szalpuk. Puchar Świata to bardzo trudny, męczący turniej, w którym ciągu szesnastu dni trzeba rozegrać jedenaście spotkań, a do tego dochodzi jeszcze przemieszczanie się z hotelu do hotelu. W Japonii cała dwunastka musi być w optymalnej formie, ponieważ rezerwowi nie będą tylko zmiennikami. Polacy doskonale wiedzą z kim i o co grają. Trzymam za nich kciuki i życzę im powodzenia. Mam nadzieję, że wywalczą kwalifikację olimpijską.
Dlaczego siatkarze po każdej akcji zbiegają się do środka, tworząc kółeczko?
- Myślę, że jest to taka forma radości, konsolidacji zespołu, dodania sobie wzajemnie tej mocy, pozytywnej energii, pokazania tego, że zawodnicy tworzą jedność. Wówczas pojawia się tzw. team spirit, czyli duch drużyny.